Kiedy byłem jeszcze dzieckiem

Kiedy byłem jeszcze dzieckiem, tak jakoś w wieku gimnazjalnym, to projektowałem sobie w głowie swoje przyszłe życie. Marzylem o tym jak w wieku dwudziestuparu lat będę inżynierem mechanikiem projektującym dla gigantów motoryzacji.
Wyobrażałem sobie piękną żonę z którą jesteśmy bratnimi duszami, piękne mieszkanie/dom kupiony bez wysiłku, z pensji topowego inżyniera w Europie. W garażu zmodowana własnoręcznie Impreza STI a obok Yaris dla mojej ukochanej.
Minęło około 15 lat. Jest 31 grudnia 2022, Sylwester. Ósma rano, sobota. Leżę na grobie, na opuszczonym cmentarzu i piję wódkę. W najśmielszych dziecięcych marzeniach z tamtych lat nie przypuszczałbym, że w życiu pójdzie mi aż tak dobrze.
Czasami łapie mnie trwoga, bo wydaje mi się, że dostałem od życia aż za wiele. Boję się, że w zamian za to ktoś ma przez to jeszcze gorzej. Gdzieś jest jakiś człowiek, niech mu będzie Mariuszek, który wstaje teraz obudzony przez rozryczane bachory, robi śniadanie dla nich i jego grubej, zgorzkiałej baby która nim gardzi - on zje parówkę z bułką w aucie, podczas drogi do fabryki. Wszak w sylwestra płacą 150% stawki, trzeba tyrać na swoje mini zoo. W fabryce dzisiaj pracują tylko Ukraińcy oraz Mariuszek. Ściga się z nimi o lepsze jutro.
Czuję ulgę, bo wygrałem ten wyścig. Zrobiłem to w jedyny możliwy sposób - wypisując się z niego.
Parę alejek dalej jest grób młodej dziewczyny, 23 lata miała jak umarła. Zachowało się zdjęcie nagrobkowe. Dość frywolnie zrobione jak na tamte czasy, bo skadrowane razem z mocnym dekoltem. Mariuszek zaraz będzie miał przerwę śniadaniową, może osłodzi sobie ją setką wódki, ale to nie on będzie się spuszczał na nagrobek pięknej Żydówki.
Łamię zasady o których wy nie mieliście pojęcia, że istnieją. Niemożliwe nie istnieje.
Wyobrażałem sobie piękną żonę z którą jesteśmy bratnimi duszami, piękne mieszkanie/dom kupiony bez wysiłku, z pensji topowego inżyniera w Europie. W garażu zmodowana własnoręcznie Impreza STI a obok Yaris dla mojej ukochanej.
Minęło około 15 lat. Jest 31 grudnia 2022, Sylwester. Ósma rano, sobota. Leżę na grobie, na opuszczonym cmentarzu i piję wódkę. W najśmielszych dziecięcych marzeniach z tamtych lat nie przypuszczałbym, że w życiu pójdzie mi aż tak dobrze.
Czasami łapie mnie trwoga, bo wydaje mi się, że dostałem od życia aż za wiele. Boję się, że w zamian za to ktoś ma przez to jeszcze gorzej. Gdzieś jest jakiś człowiek, niech mu będzie Mariuszek, który wstaje teraz obudzony przez rozryczane bachory, robi śniadanie dla nich i jego grubej, zgorzkiałej baby która nim gardzi - on zje parówkę z bułką w aucie, podczas drogi do fabryki. Wszak w sylwestra płacą 150% stawki, trzeba tyrać na swoje mini zoo. W fabryce dzisiaj pracują tylko Ukraińcy oraz Mariuszek. Ściga się z nimi o lepsze jutro.
Czuję ulgę, bo wygrałem ten wyścig. Zrobiłem to w jedyny możliwy sposób - wypisując się z niego.
Parę alejek dalej jest grób młodej dziewczyny, 23 lata miała jak umarła. Zachowało się zdjęcie nagrobkowe. Dość frywolnie zrobione jak na tamte czasy, bo skadrowane razem z mocnym dekoltem. Mariuszek zaraz będzie miał przerwę śniadaniową, może osłodzi sobie ją setką wódki, ale to nie on będzie się spuszczał na nagrobek pięknej Żydówki.
Łamię zasady o których wy nie mieliście pojęcia, że istnieją. Niemożliwe nie istnieje.







![EroDate [SOI] Baner EroDate [SOI]](https://fireads.org/storage/banners/RbA48cS0/full.jpg)