Nic się u mnie ostatnio nie dzieje, to wrzucam śniadanie do oceny. Chleb ze smalcem i ogóreczkiem (Poland), Ramen (Japan), Kawa Latte z mlekiem (Auchan & Poland). To znaczy nic się nie dzieje nie licząc oskarżenia o uprowadzenie prostytutki - spokojnie, bezpodstawnego. Julce się ubzdurało. Czy jak wynajmuję płytkarza do położenia płytek i wymagam wykonania usługi bez zbędnego płaczu i odruchów wymiotnych to to jest uprowadzenie? No właśnie, nie. Pokolenie płatków śniegu. Będzie o tym wpis niebawem, bo sytuację trzeba jasno wyłożyć.
Tymczasem zostawiam państwa z tą informacją oraz z jeszcze inną - Stalker 2 to prawie gówno. Prawie, bo burza w Zatonie daje efekt wow i wgniecenie w fotel. Za to jak strzelisz w działający monitor, to nic się nie dzieje. Dalej działa, czujesz. Jak żaba w wodzie pływa i strzelisz, to też ni się nie dzieje. To to jest ten postęp? Po co mi realistyczne odbicie nieba w kałuży, skoro otoczenie jest martwe? Na to idą moje 32GB RAMu oraz spocony RTX 3060Ti? Żebym miał 70 klatek w spadkach do 40 - ale za to fejkowych, bo DLSS? Cofnęliśmy się w ewolucji technologicznej. Zjadamy własny ogon. Bugi to w sumie integralna część Stalkera, to nie ma co mówić. O fabule to się nawet nie wypowiadam, bo to jest wysranie się na uniwersum - i to takie bez nawet wytarcia dupy. Przechodzę to tylko dlatego, że wydałem 180zł i mi teraz szkoda.